Chwila odpoczynku w domu, jakaś kawa, chwila relaksu i ... a może by tak dziś zjeść coś na obiad na mieście? Pogoda dziś dopisała - nagle wiosna przypomniała sobie że jest już od ponad miesiąca - nieobecna :D. Nie wiem może zapiła? Ważne że się pojawiła, ważne że temperatura powietrza przekroczyła 20 kresek powyżej zera na termometrze. Jak pomyślałem tak zrobiłem i ... obiad wyszedł tak w okolicach późnej kolacji :D
Miałem ochotę na loda amerykańskiego kręconego (uwielbiam je :) ) a wczoraj podczas przejażdżki widziałem jak ludkowie zajadają się takimi na Jasnych Błoniach więc tam obrałem pierwsze kroki. Szok kolejka, masa ludzi czyli więcej takich jak ja :(, no dobra walę więc na bulwary najwyżej tam sobie stanę i wezmę małe piwko dla ochłody. No i ... tam też masa ludzi cieszących się tegoroczną wiosną. Mała przejażdżka po zachodniej stronie Odry i przeskok na Łasztownię może tam coś będzie ciekawego (do zjedzenia lub wypicia). No mało ale za to też dużo ludzi. Ale...
Ale trafiłem na jakieś spotkanie ludzi lubiących i mających oldtimery i youngtimery w wśród nich dawno niewidziana Syrena Bosto, stare poczciwe ale zajefajne dwa modele BMW, czy vieśwagen Karman ;).
Taki trochę nie pasujący do reszty Trabant z silnikiem od VW Polo też się znalazł ale - dobrze że był dawno juz tego modelu nie widziałem. Były też i inne - Polonez, Ford Granada MK2, Chevrolet Corwette, czy ten srebrny Garbus stojący obok trabiego. Ale te uwiecznione jakoś bardziej lubię i dlatego te znalazły się na zdjęciach :).
Kręcą się po Łasztowni na Marinie spotkałem ciekawą znaną z wizyt w Amsterdamie swego czasu holenderską krypę Mrs. Bliss (tej chyba nie widziałem tam ale od razu się rzuciła w oczy swoim wyglądem przypominając tamtejsze klimaty mariny/portu obok centrum Nemo
Fajna krypa muszę przyznać. Obok na lądzie stoi nowe koło rozrywki czyli wielka cholera wie ... nie karuzela potem jak sprawdzę co i jak to się nazywa to dopiszę/poprawię. Powłóczyłem się po tej części/stronie Odry i doszedłem do wniosku że pora zjeść obiad bo ciut późna pora już jest. Pamiętałem że na rondzie Hakena powstaje BERLIN DÖNER KEBAP którego choć ponoć nie zdrowy uwielbiam za kebab boxa czy kebaba w bułce
Na "obiad" dojechałem w sumie na kolację (przypomina mi się tekst z komedii Barei o dojeździe do pracy). Po drodze była Żabka na Mieszka I ale nie na piwo tylko jakiegoś oshee czy coś tam - pić mi się chciało :). A potem już prosto na fast fooda.
Kuwa pandemia mnie dobija bo jak widzę debilizmy że nie mogę zjeść nawet na zewnątrz takiego miejsca przy stoliku na świeżym powietrzu jak człowiek ale mogę zjeść to na chodniku obok siedząc to trafia mnie szlag i jest coś nie halo :(. Bo w kościele mogę siedzieć godzinę na mszy. Je bać to. Zjadłem siedząc na krawężniku przy miejscu dla osób niepełnosprawnych stawiając tam swój pojazd ;). Nietypowe czasy więc i nietypowe miejsce do konsumpcji ;)
Po obiadokolacji powrót do domu bo ogródek czeka na podlanie :). Przejazd obok osiedla Nowa Cukrownia by przyjrzeć się ostatniemu budynkowi który powstaje w tym miejscu i łączy stary budynek a raczej jego fragment z nowym. Na razie nie wygląda to industrialne (?) połączenie źle jak dla mnie
Wróciłem do domku robiąc pętle wkoło jeziora Słoneczne. Powiem że po dzisiejszym dniu kolanka trochę bolały. Ale żyję :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz